5. To jest chyba jakaś kpina! Jeśli tak dalej pójdzie to będę
się musiała zgłosić do AA szybciej niż myślałam. Kac drugi dzień z rzędu?! Ja
zwariuję… Wody! Ostrożnie przekręciłam się na drugi bok. O matko. Dlaczego
jestem naga?! I jak znalazłam się w swoim pokoju? Co się w ogóle wczoraj stało?
Okay, spokojnie.
Pamiętam, że nie dotarłam na zajęcia, bo mi cos odwaliło i
postanowiłam sobie zemdleć na środku drogi. Potem spotkałam się z Nikodemem , a
w zasadzie to on mi przybył na ratunek – pieprzony rycerzyk. Przystojny
rycerzyk. Samej siebie nie muszę okłamywać. Jest pociągający, a wczoraj jeszcze
odkryłam, że można z nim normalnie
porozmawiać. Wypiliśmy chyba po trzy kawy. Rzeczywiście były wyśmienite, ale
jak teraz o nich pomyślę, to aż mi się zbiera na wymioty. On upierał się, żeby
zamówić mi cos do jedzenia, więc udając pozorną niechęć, zgodziłam się
naleśniki. Okazało się, że oprócz ogromnej irytacji umie wzbudzić u mnie
niepohamowane wybuchy śmiechu. A później powiedział coś takiego, chyba o
rodzinie, że od razu spochmurniałam. Naturalnie spytał się o co chodzi i tak
dalej, ale ja tylko odpowiedziałam, że to nic takiego i może kiedyś mu o tym
opowiem. Nie wnikał. Kontynuowaliśmy
naszą rozmowę, tyle że restaurację zamieniliśmy na klub, a kawę na coś
mocniejszego. Chyba chwilę potańczyliśmy. Nic więcej nie zapamiętałam. No ale chyba by
nie wykorzystał sytuacji?! Chociaż może… W sumie, nic o nim nie wiem. Nie no,
koniec tej łóżkowej filozofii, trzeba się ogarnąć. Powoli wstałam z łózka, rozglądając
się czy nie ma pod ręką czegoś co mogłabym na siebie narzucić. Znalazłam
jedynie rozciągnięty, lekko przepocony T-shirt. Zmarszczyłam nos. Nada się, ale
chyba pora zrobić pranie. Ubrałam się, jeśli nie jest to zbyt ambitne
określenie na założenie samej koszulki. Nie zaryzykowałam spojrzenia w lustro,
bo bym pewnie pobudziła wszystkich sąsiadów.
Szłam w stronę łazienki, mrucząc pod nosem przekleństwa na
niesprawiedliwości otaczającego mnie świata, gdy usłyszałam muzykę dobiegającą
z salonu i intensywny zapach smażonego bekonu. Co jest kur… czę? Przywarłam do
ściany i przedostałam się do jadalni idąc tak jak aktorzy w starych
kryminałach. Wychyliłam głowę, żeby
dostrzec intruza i… zbaraniałam. Co on robi w mojej kuchni?! W dodatku w samych
bokserkach! Fakt, ulga jaka mnie zalała była ogromna, ale zaraz sobie
przypomniałam, że przecież obudziłam się naga i nie wiem co się stało
wczorajszej nocy. Nie pozostało mi nic innego jak się ujawnić.
-Czy wolno
mi spytać co robisz w MOJEJ kuchni i to tak nieubrany?
-O
Marcelina, witaj. Jak zwykle, wyglądasz olśniewająco. Jajecznica czy sadzone? –
znacząco spojrzał na patelnię i foremkę z jajkami, którą trzymał w dłoni.
Oniemiała wpatrywałam się w jego wspaniale wyrzeźbiony brzuch
i szerokie ramiona. Całkiem nieźle się komponował ze stylem w jakim urządzona
została kuchnia. Proste, jasne meble, przestrzeń i dużo światła, można
powiedzieć, że zapełniał pustkę, jaka w niej panowała i oczywiście nadawał
całości nieco drapieżny wygląd. Czy, gdyby jednak wykorzystał moje zamroczenie
wywołane nadmiarem alkoholu, to byłoby takie straszne? Słysząc swoje myśli aż
nabrałam ochoty by podejść do najbliższej ściany i porządnie się uderzyć w
głowę.
-Wiesz, że
ten fragment materiału, którym się owinąłeś, to fartuszek odziedziczony po
ukochanej babci?
-Rozumiem,
wolałabyś, żebym się go pozbył? - na policzki wypłynął mi zdradziecki rumieniec, spuściłam
wzrok nagle zainteresowana palcami u stóp.
W całym moim dotychczasowym życiu tylko jeden facet tak na
mnie działał i wcale nie skończyło się to dobrze. Gdzie mój domek z ogródkiem i
gromadka dzieci? Gdzie szczęśliwe, spokojne i kochające się małżeństwo? Nigdy
więcej – pomyślałam.
-Yym… Chyba
się skuszę na sadzone, dwa, do tego pomidor z odrobiną soli i szklanka soku pomarańczowego. – na to on
uśmiechnął się tylko półgębkiem i sprawnym ruchem wbił jajka na patelnię.
Nie chciałam bezczynnie stać we własnej kuchni, więc z
szuflad wyjęłam talerze i sztućce. Za plecami usłyszałam jak Nikodem się
krztusi. Nie zwracając na niego uwagi, postawiłam naczynia na stole. Dopiero
wtedy odwróciłam się i zapytałam:
-Coś
się stało? – podszedł i podał mi szklankę z pomarańczowym płynem. Upiłam łyk i
uniosłam brew w celu ponaglenia odpowiedzi.
-
Nie chwaliłaś się wczoraj, że chodzisz po domu bez bielizny… - on się lekko
zarumienił, a ja oplułam go sokiem, który właśnie miałam połknąć. Poczekałam aż
kaszel ustanie.
-
Czy ja się nie przesłyszałam? – zmrużyłam oczy.
-
Och… No wiesz, bardzo kusa jest ta twoja koszulka. – dopiero, gdy to powiedział
przypomniałam sobie, że wcześniej nie miałam w planach wizyty w kuchni tylko
szybka wyprawę do łazienki. Nagle poczułam charakterystyczny zapach spalenizny.
-
Chyba coś przypaliłeś. – pytająco uniósł brwi, a ja pokazałam palcem na
kuchenkę, znajdującą się za jego plecami.
Obrócił
się i z niewiarygodną prędkością znalazł się z powrotem w kuchni. Wyłączył
płytę indukcyjną i podniósł patelnię z zapałem dmuchając na sczerniała masę,
którą, w niezbyt odległej przeszłości, można było nazwać jajkami. Z rezygnacją
pokręciłam głową, zastanawiając się czemu mnie to spotyka i dlaczego wydaje mi
się, że podobne zdarzenie miało już kiedyś miejsce. Moje rozważania przerwał
nagły wrzask. Podniosłam wzrok, to Nikodem oparł się dłonią o gorący jeszcze
palnik. Pomimo powagi sytuacji nie byłam w stanie powstrzymać śmiechu. Spojrzał
na mnie z naganą w brązowych oczach, ale po chwili sam tez zaczął chichotać.
Gdy
już się oboje uspokoiliśmy, zrobiłam po koktajlu proteinowym o smaku bananowym.
Usiedliśmy przy średniej wielkości, dębowym stole. Przez moment trwaliśmy w
krępującej ciszy, ale uznałam, że muszę się dowiedzieć co wczoraj się dokładnie
stało.
-
Może zechcesz mi w końcu wyjaśnić jakim sposobem obudziłam się w swoim łóżku,
naga i co ty robisz w moim mieszkaniu? Bo my chyba nie…? – wykonałam bliżej nieokreślony
gest rękoma w powietrzu – No wiesz…
-
Czy wylądowaliśmy razem w łóżku? Nie. Nie żebym nie chciał, ale bez obrazy,
masz dziwny śmiech jak jesteś pijana i to działa jakoś tak niezbyt korzystnie
na potencję. Swoją drogą całkiem niezły ten shake czy co to tam jest. –
patrzyłam na niego i z każdym słowem moje oczy robiły się większe, a usta
otwierały się szerzej. Bezpośredni to on jest, nie ma co.
- Dobrze,
więc co się wczoraj stało?
-
Jesteś pewna, że chcesz wiedzieć?
-Tak!
-
Jak sobie chcesz. – wzruszył ramionami, pociągnął łyk koktajlu i kontynuował –
Nie jestem przekonany dlaczego wczoraj byłaś taka roztrzęsiona może przez to
omdlenie…? Nieważne, w każdym razie, jak już się dorwałaś do drinków, to
stwierdziłaś, że raz się żyje i chciałaś spróbować każdego. Ta libacja
alkoholowa trwała ładnych parę godzin, ale jak się zaczęłaś przystawiać do
barmana, żeby postawił ci kolejnego drinka na koszt firmy postanowiłem
interweniować. Podałaś adres i przyjechaliśmy. Nie wiedziałem czy można cię zostawić
samą w takim stanie, więc przespałem się na kanapie, tyle.
-Wszystko
jasne, ale dlaczego spałam bez ubrań?
-Tego
to nie wiem.
-Czyżby?
-
Wolałabyś się dowiedzieć, że zrobiłaś striptiz? Że próbowałaś mnie uwieść?
Serio?
-
Słucham?! Powiedz, że to żart. – nie odpowiedział tylko dopił koktajl, zrobiłam
to samo i się podniosłam.
Zebrałam
puste szklanki i wstawiłam je do zmywarki. Oparłam się o drewniany blat,
wzięłam kilka głębszych oddechów. Wyjrzałam przez okno, ale nic ciekawego nie
działo się na podwórku. Zorientowałam się, że stoi nade mną Nikodem i
uporczywie się we mnie wpatruje, jakby próbował rozwiązać jakąś zagadkę.
Uniosłam dumnie głowę i wyzywająco spojrzałam mu w oczy. Po kilku sekundach tej
walki na spojrzenia postanowiłam w końcu odejść, ale on złapał mnie za
nadgarstek, pochylił się i wpił ustami w moje rozgrzane, lekko spierzchnięte
wargi. Podniósł mnie, posadził na blacie. Oplotłam go nogami w pasie. To było
tak szokujące i jednocześnie elektryzujące. Nagle zadzwonił telefon. On odskoczył,
a ja, wpatrując się w jego orzechowe tęczówki, nie mogłam sobie przypomnieć
dlaczego wydają się takie znajome.
DObry. Nie masz zakładki na spam. A chciałam Cię powiadomić o nowym rozdziale u mnie. Także powiadamiam Cię xD
OdpowiedzUsuńhttp://wyobraznia-to-klucz-do-nowego-swiata.blogspot.com/
Pozdrawiam.
Clar
Pleciesz.
OdpowiedzUsuńhttp://cia.media.pl/full_job_full_wyzysk_agencja_pracy_tymczasowej_nie_placi_pracownikom