Powered By Blogger

środa, 5 lutego 2014

Skubnij tęczy cz. I

Mam szczerą nadzieję, że przypadnie Wam do gustu.. O ile ktoś to w ogóle czyta. Następne części będą już dłuższe. 
-L

            Cholerny budzik! A miałam taki piękny sen… No nic, czas do szkoły! – pomyślałam z udawanym entuzjazmem, próbując oszukać niewyspany organizm i samą siebie. Z ociąganiem wygrzebałam się z cieplutkiego gniazdka zwanego łóżkiem i, szurając nogami, podeszłam do wielkiej szafy z lustrem zamiast zwykłych frontów. Odwlekając moment ujrzenia swojego odbicia rozejrzałam się po pokoju. Niby wszystko na swoim miejscu, łóżko… jest, biurko… jest, regały pełne książek… są. Nadszedł czas na chwilę prawdy. Niech to szlag, nie dość powiedzieć, że widok jaki sobą przedstawiałam był nieatrakcyjny. Czerwony kołtun na czubku głowy, niemal trupio blada cera i, tak dla dopełnienia obrazka, cienie pod oczami.
 -Cześć brzydalu – powiedziałam do swojego odbicia – To jak? Dzisiaj szykownie i z klasą? – kontynuowałam, po czym potakująco kiwnęłam głową. Nie ma to jak pogadać z kimś inteligentnym, prawda?
Na dobry początek dnia puściłam francuskiego klasyka czyli moją ukochaną Edith Piaf. Co by tu założyć..? Przejrzałam zawartość wspomnianej już szafy i postawiłam na rozkloszowaną czarną spódnicę przed kolano, bordową koszulę i czarny kardigan. Rozpuściłam i przeczesałam włosy, jeden kosmyk nawinęłam na palec, skręciłam go i podpięłam wsuwką. Dzisiaj będę grzeczną dziewczynką – pomyślałam z przekąsem. Jeszcze tylko makijaż, śniadanko i wio na uczelnię.
Nie cudowałam, tusz do rzęs i korektor pod oczy, przed wyjściem narzuciłam na siebie jeszcze trencz i uzupełniłam go jedwabną apaszką. Zamiast tradycyjnego, pełnowartościowego śniadania kupiłam kawę i croissanta na wynos w kafejce znajdującej się po drodze do szkoły.
Stojąc w wejściu myślałam o tym jak bardzo kocham ten budynek, pięknie odrestaurowany po wojnie. Uwielbiałam pozorną lekkość wnętrz utrzymanych w stylu secesyjnym. I pewnie stałabym tak aż do dnia ostatecznego, gdyby w tym momencie nie wpadł na mnie jakiś idiota.
-Jasna cholera! Patrz jak idziesz kretynie! – wykrzyczałam, zbierając się z podłogi, a potem spostrzegłam cudnej urody plamę zdobiącą ulubiony sweter i, o ile to możliwe, moja złość jeszcze wzrosła.
-Daruj… - niemal wyszeptał mój oprawca.
-Czyś ty kompletnie zwariował?! Spójrz tylko, w życiu  nie wywabię tej plamy… - dopiero wtedy dokładnie mu się przyjrzałam i…
-Jasna cholera… - czy ja się powtarzam? W sumie niedziwne, bo widok, który miałam przed oczyma był raczej niecodzienny. Chłopak, w zasadzie już mężczyzna (ale z nimi nigdy nic nie wiadomo…), wysoki i ciemnowłosy, z wyraźnie zarysowaną szczęką i kośćmi policzkowymi w iście „hamerykańskim” stylu. Gdy się schylał, aby podnieść mi torbę, o której zupełnie zapomniałam w całym zamieszaniu, mogłam w końcu dostrzec jego oczy, a jedyne co przychodziło do mej głowy to „łaaaał!”. Od kiedy ja tak reaguję na facetów? Nic to, trzeba się ogarnąć, zachować pozorny spokój i wszystko będzie dobrze, jak zawsze.
-Jeszcze raz przepraszam. Nikodem, a ty to… Calineczka? – powiedział wyciągając w moim kierunku dłoń, szczerząc przy tym zęby w uśmiechu. Zignorowałam zarówno uśmiech jak i dłoń zawisłą w powietrzu.
- Marcelina – odparłam sucho, zaszczyciłam go ostatnim spojrzeniem, odebrałam torbę i odmaszerowałam przy akompaniamencie obcasów stukających w posadzkę.
-No to byłem blisko… - usłyszałam na odchodnym, a może tylko mi się zdawało?
Do sali, w której miały się odbyć zajęcia, weszłam z małym wahaniem rozglądając się za wolnym, odosobnionym miejscem, gdy już je dostrzegłam ruszyłam z niejakim ociąganiem w jego kierunku. Zdążyłam się już przygotować do wysłuchania wykładu i tylko czekałam na rozpoczęcie, gdy do auli wszedł on… No litości, żeby tylko nie zechciał zakłócić mojego spokoju, proszę! Ale wyszło jak zwykle, na nic moje prośby i błagania, ponieważ Nikodem szedł właśnie w stronę wolnego miejsca, które o ironio, znajdowało się obok mnie. Nic sobie nie zrobił z morderczego spojrzenia, które mu posłałam. Gdyby miał choć odrobinę przyzwoitości to już by leżał trupem, polerując podłogę swoimi szpanerskimi dżinsami.
-Przepraszam, czy to miejsce jest wolne?
-Obawiam się, że tak…
Niezrażony odpowiedzią usiadł potrącając przy tym moją torbę, z której wysypała się cała zawartość, łącznie z opakowaniem tamponów, starymi chusteczkami i iPhonem, którego zdążyłam mu zwinąć podczas tej sytuacji w hallu. Właśnie, chyba pora wspomnieć o mojej  tak zwanej pasji, otóż jestem kolekcjonerem, ale zdecydowana większość społeczeństwa nazywa mnie po prostu „złodziejem” strasznie pospolicie, prawda? Tak czy siak, niesamowitej frajdy dostarcza mi grzebanie w cudzych kieszeniach i poszukiwanie cennych nabytków do kolekcji. Dłoń dyskretnie wsunięta do torebki, niemal niewyczuwalne muśnięcie w okolicach szyi, a portfel wraz z diamentową kolią są moje. Mam jednak swoje zasady, na przykład: nigdy nie okradam miłych staruszków.
Rzuciłam się na ratunek swoim drobiazgom, a sąsiad, gdy tylko zauważył telefon uniósł brew i powiedział:
-Zabawny zbieg okoliczności, wyobraź sobie, że dokładnie taki sam iPhone powinien spoczywać w mojej kieszeni.
 -Och.. – musiałam odchrząknąć- doprawdy?
-Serio, byłem pewien, iż przepadł w czasie tego niefortunnego zdarzenia na zewnątrz, a tu proszę… - z udawana naiwnością powiedział kucając, aby mi pomóc.
-I co, nie zaczniesz się wydzierać, że „złodziej, łapać ją”, ani nic?
-No coś ty, po pierwsze nie ma sensu, bo nie wyglądasz jakbyś chciała uciekać, po drugie, tak jest o wiele ciekawiej, a po trzecie, uroczo wyglądasz z tymi rumieńcami. – wyszeptał i puścił oczko. Ja tymczasem ukryłam nieszczęsne tampony, poprawiłam włosy i odpowiedziałam:
-Ja się nie rumienię.

-Nie? – odparł z kpiącym uśmieszkiem i wyraźnym niedowierzaniem w głosie, a niech go! Nic już mu nie odpowiedziałam, wróciłam na swoje miejsce i usiadłam. Nareszcie zaczął się wykład.

3 komentarze:

  1. Wyśmienite opowiadanie! Aż się nie mogę doczekać, co się stanie dalej. Jak rozwinie się sytuacja między Marceliną i Nikodemem? I kim ona właściwie jest? Pojawia się tyle pytań, pisz koniecznie szybciutko kolejny rozdział, bo już się doczekać nie mogę. :)
    + dodaję do obserwowanych

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za pozytywny komentarz ;) Myśle, że odpowiedzi na Twoje pytania znajdziesz w nastepnych częściach. Jeju, pierwsza opinia i obserwujący *-*

      Usuń
  2. dodaję do obserwowanych, bez dwóch zdań. Styl pisania jest fantastyczny, z jednej strony przenikliwy i wciągający, ale jednocześnie lekki, nie "za mądry" na siłę. Czytam dalej.

    OdpowiedzUsuń